Opis forum
Majster of dragons
Nie wyobrażam sobie świata bez muzyki, a tym bardziej rysowania bez jej udziału. Pomaga ona się odpowiednio nastroić by nadać klimat tworzonej właśnie pracy. Bardzo lubię słuchać do rysunku Apocalyptici, w ich muzyce jest naprawdę dużo emocji. To kwestia nastroju i tematu pracy. Słucham dużej ilości muzyki (wymieniłam ją już w dyskusji o ulubionych zespołach) i nie wyobrażam sobie tworzenia bez niej. Muzyka i rysunek się uzupełniają, razem tworząc coś wspaniałego.
A czy Wy czegoś słuchacie w trakcie tworzenia? Co pomaga wam się skupić?
Offline
Mnie chyba łatwiej powiedzieć co tworzę w trakcie słuchania, bo zazwyczaj rysuję właśnie pod wpływem jakiejś piosenki lub utworu. Dlatego nie mam stałej playlisty do rysowania. Najczęściej jest tak, że słucham sobie jakiejś płyty, obojętnie z jaką muzyką (no, pomijając disco polo : P) i po prostu w pewnym momencie trafia mnie natchnienie, ustawiam na powtarzanie i rysuję. Szkoda tylko, że zazwyczaj ten rysunek kończy się na wstępnym szkicu, po którym wena chyba ma dość i ulatania się ogólnie nie wiadomo gdzie D:
Offline
Majster of dragons
Natchnienie to rzecz delikatna - przychodzi sama i odchodzi. Muzyka - oczywiście - często jest powodem natchnienia. Natchnąć może wszystko - widok, przedmiot, dźwięk, osoba. Nie da się go przywołać na siłę, a im większe natchnienie tym wspanialsza jest praca. Nie powinno się zmuszać do rysunku, to zatruwa wenę. Muzyka pozwala ją nieco okiełznać i ukierunkować jej nastrój. To ona często decyduje o tym, jaki jest klimat rysunku. Wena z muzyką lubią się uzupełniać.
Offline
Ja ostatnio przestałam wierzyć w wenę.
Bo jeśli artysta na prawdę ma chęci, na prawdę chce coś narysować to mu wyjdzie i zwalanie wszystkiego na wenę to nie jest dobra wymówka.
Co innego natchnienie, inspiracja. Przychodzi czasem w najmniej oczekiwanych momentach i ulatnia się równie nieoczekiwanie.
Nie mylmy weny z natchnieniem. W skrócie, wena to chęci do rysowania, natchnienie to pomysł i ew. motywacja do rysunku.
Mnie muzyka inspiruje i pozwala szerzej otworzyć oczy wyobraźni. Rzadko kiedy rysuję bez niej.
A rysuję przy bardzo różnej muzyce- od muzyki klasycznej, metalu po te takie relaksacyjne np. śpiew delfinów.
Offline
Majster of dragons
Hmmm ja jednak nadal będę się upierała przy tym, że trzeba mieć wenę. Ja akurat... Jak lubię to określić - ,,cały czas jestem na artystycznym haju". Tak mawiam. A ,,haj" to wena. Jest dużo ludzi którzy mają tak zwanego ,,art blocka". W tym okresie artyście nic nie wychodzi. Ja wierzę w wenę
. Czasami jest jej zastój.
Offline
Tancerz ostrzy
Tak, to świetnie wygląda: rysunek mordu a w tle.. Muzyka Alphaville -.-
Offline
Majster of dragons
Mówiłam o odpowiednim nastrojeniu się. Kiedy rysuję drastyczne rzeczy to słucham, hm... Korna, Slayera, Vadera, Trivium... Aby nasilić negatywne emocje. Kiedy chcę narysować coś delikatnego raczej Enyi, Beatelsów, Scorpionsów, Budgie...? Różnie. Codziennie słucham czegoś innego. Ostatnio mam fazę na Budgie i Nirvanę. Za tydzień pewno na coś innego. Byleby się nie ograniczać .
Offline
Trzeba mieć i wenę i natchnienie. I chęci i pomysł. Tak jest w moim przypadku. Jeśli chodzi o muzykę... Dla mnie wszystko jest dobre, ale mam też swoje ulubione utwory, przy których wylewam na papier z siebie wszystko to, co najlepsze, wtedy rysunek wychodzi dokładnie taki, jaki sobie utworzyłem jego obraz w głowie.
Jean Michel Jarre (upierdliwie będę to powtarzał!) - Equinoxe
Składa się z 8 części - pierwsze 4 pozwalają mi się skupić, porozważać nad rysunkiem, obmyślić co i jak. Następne 4 to już tylko zabranie się porządnie do roboty ;]
Jeśli nie mam zbytniej chęci do rysowania to szukam takiej muzyki, która mnie zmotywuje. Wtedy słucham właśnie Beatelsów/Scorpionsów/Franz Ferdinanda
Offline
Z powyższych wypowiedzi można więc wyciągnąć tylko jeden wniosek.
Istnienie weny i natchnienia to sprawa indywidualna każdego artysty.
Muzyka na każdego działa inaczej.
Dobra, wiem, to dwa wnioski, ale "można więc wyciągnąć dwa wnioski" brzmi głupio, nie?
Natchnienie a i owszem, w wenę nie koniecznie wierzę.
Ostatnio edytowany przez Shirenai (2009-08-23 16:26:07)
Offline
Mogę, ale nie muszę rysować przy muzyce. Zresztą, jak ze wszystkim co robię. Ale to nie znaczy, że nie nastraja mnie to pozytywnie
Kiedy już coś robię przy muzyce- nie dobieram jej względem tego co robię, po prostu wybieram to, na co mam ochotę.
Ale kiedyś było trochę inaczej. Pamiętam, w pierwszej liceum na malarstwie prawie przewróciłam sztalugę, bo się zasłuchałam And Then There Was Silence [Blind Guardian] na discmanie [!]. Teraz uznaję coś takiego za marnowanie energii, którą można przełożyć na rysowanie :]
Offline
Majster of dragons
Hmmm mi muzyka pomaga ukierunkować emocje
Offline
Poczuję się inna, ale cóż, życie xP To, co każdy z was tu przedstawił, dotyczy mnie w równym stopniu, jednak w moim przypadku chodzi o pisanie. Zgadzam się z Shirenai - dla mnie nie istnieje coś takiego jak wena, bo potrafię usiąść przed kartką/zeszytem/wordem i napisać ot tak, ciągiem, dwanaście stron A4 i będzie to dobre łamane przez bardzo dobre. Czasami jednak jest coś takiego, że słucham piosenek - a różne one bywają - i w pewnym momencie łapie mnie taki... Skurcz żołądka, może tak. I w myślach formują się obrazy przedstawiające zdarzenie dotyczące danego opowiadania. To jest moje natchnienie, wtedy przy tej piosence spisuję sceny z wyobraźni, czasami wplatając także przetłumaczony tekst między wersy (najlepsza zabawa jest z japońskimi piosenkami, to dopiero wyzwanie!)
Tak więc muzyka mnie, jak to mówię, natycha, wena dla mnie nie istnieje - napisać mogę zawsze, ale z natchnieniem jest to piękniejsze i głębsze.
Offline
Tancerz ostrzy
Majster of Dragunz napisała:
Mówiłam o odpowiednim nastrojeniu się. Kiedy rysuję drastyczne rzeczy to słucham, hm... Korna, Slayera, Vadera, Trivium... Aby nasilić negatywne emocje.
A może w moim przypadku robi to Alphaville i Ultravox, hm? ;]
Offline
Majster of dragons
Każdy ma inne zespoły do innego nastroju
Offline
Tancerz ostrzy
Offline